poniedziałek, 23 czerwca 2014

X Morning

- Miki. Obiecywałaś.
- Ale ja nie brałam tego po imprezie Harry. Zanim jeszcze tu przejechałam. Rok temu nawet w żyłę. Taki nałóg jest silniejszy. To jak... postawić alkoholika w sali pełnej alkoholu, to tak jak ja jestem tu przy tobie. - wyznaje mu sama nie mogąc się powstrzymać. - To silniejsze. Coś mnie tu trzyma, jakby tam w Doncaster i gdziekolwiek indziej brakło powietrza.
- Nie będziesz tego więcej robić.
- Powinnam dawno to zrobić. Skończyć.
- Dlatego teraz już ja tego dopilnuje.
- Jak?
- Normalnie.
- No więc pytam.
- Po prostu.
Kręci głową i siada na kanapie. Nikomu się nigdy nie przyznawała, że jest uzależniona. Dopiero Harry się o tym dowiedział.
- Słyszysz? Pomogę ci. - rzuca w nią poduszką.
- Słyszę, słyszę - odwdzięcza się.
Odrzuca znowu pierz patrząc w ekran laptopa.
- Co ty tam tak piszesz?
- Praca - patrzy na nią i wraca do komputera.
Ta wstaje i idzie na górę. Siada na łóżku i patrzy przez okno. Strasznie pada. Bierze swój szkicownik. Rysuje jak zawsze Harry'ego, tylko tym razem mężczyzna stoi w rozpiętej koszuli oraz rozpiętym paskiem. Jakaś kobieta leży na kanapie, ale widać tylko jej bok. Uśmiecha się do siebie patrząc na to. Bierze specjalne kredki i dodaje barw.
Efekt końcowy jest bardzo zadowalający. Caroline przybiega do jej pokoju. Dziewczyna chowa rysunek.
- Co robisz?
- Rysuję.
- Mogę z tobą?
- Pewnie. Chodź - bierze czyste kartki i malują.
Siedzą tak aż do wieczora. Schodzą na kolację.
Jedzą we trójkę. Caro jest przeszczęśliwa.
- Śpijmy we trójkę - mówi dziewczynka.
- Słońce masz swoje łóżko.
- Ale lubię z tobą spać i z tobą też.
- Oj maluchu.
Wskakuje na kolana taty i całuje go w policzek. Mikayla w tym czasie sprząta po kolacji.
Mężczyzna idzie wykąpać córkę. Mała chlapie wodą po całej łazience.
- Caro no..
Chwila nie uwagi i harry ląduje w wannie. Miki słyszy huk i biegnie na górę.
- No cześć - mężczyzna jej macha.
- Ah, rozumiem. Kąpiel we dwoje.
Golas mnie załatwił.
- Tata - dmucha w niego pianą.
Miki podchodzi do nich ale ślizga się na kafelkach.
Ledwo łapie równowagę. Wyciąga małą przez co po chwili też cała jest mokra.
- Dobra - wzdycha i owija ją ręcznikiem,
Caro ubrana jest i piżame i godzinę później śpi.
Miki wstaje i odkłada bajkę.
Przykrywa ją dobrze i wychodzi.
Sama idzie się wykąpać. Zimna woda złagadza piekące żyły.
Nakłada balsam i wychodzi z łazienki. Wraca do swojego pokoju. Zamyka wcześniej otworzone okno. Widzi wchodzącego do domu Harrego z ogrodu.
Patrzy jak znika w willi. Opiera głowę o szybę i teraz obserwuje fale w basenie, spowodowane przez wiatr.
Styles siada na dywanie w salonie i składa rozwalony telefon. Składa do czasu, aż nie gaśnie światło. W okolicy nie ma prądu przez burze.
Wstaje i z latarką idzie na górę.
Miki zdziwiona tym, że nagle wyłączyło się wszystko wygląda na korytarz.
- Wszystko ok?- widzi Hazze z latarką.
- Tak, tak. Idę spać. To chyba przez tę burzę.
- Dobrze.
Kładzie siędo łóżka. Myśli o Harrym.
Mężczyzna sprawdza co u córki i wraca do Miki.
-Na pewno ok?- słyszy.
- Jeju Harry co ma być - ta siada ze śmiechem.
- Upewniam się.
- Boję się spać sama.
- Zawsze jest przecież ciemno.
- Wiem - uśmiecha się i ciągnie go za rękę na łóżko.
Ten siada na nim i ją obserwuje. Dziewczyna przytula się do poduszki.
- Mógłbyś zostać? Wcale nie byłam pod wpływem ostatnio i wszystko pamietam.
- Co masz na myśli?
- Wiesz co mam na myśli.
- Nie.
- Tak, co mogę pamiętać? Wszystko i wiesz o czym mówię.
- Może coś ci się..
- Nic mi się. - kręci głową.
- No dobra, nie.
- WIęc nie udawaj, że tego nie było.
- Mogę nie udawać.
- Fantastycznie. Możesz też nie udawać, że nie wiesz co ci dziś powiedziałam o swoich uczuciach.
- Widzisz problem w tym że tak mi jest łatwiej.
- Wiem, łatwiej niż powiedzieć spierdalaj ja nic nie czuje.
- Nie właśnie. O to.chodzi że jest zupełnie inaczej.
- A jak jest?
- Na odwrót - wzdycha.
Znajduje się nad nim patrząc mu w oczy.
- Wiesz, ze mnie to rani?
- Co?
- To odsuwanie się.
- Bo potem nie dam rady przestać.
- Dlaczego będziesz miał przestawać?
- Będziesz miała do... Jestem strasznie zaborc..po prostu.
- No ale ja i tak cię już pokochałam.
Uśmiecha się cały czas na nią patrząc.
- Oj mała.
- Mała to jest twoja ...Ja jestem niska.
- Nie jest mała - oburza się.
- Sorry. Nie miałam okazji sprawdzić
- Bronię się.
Niespodziewanie całuje go w usta. Oplata jej talie i przyciąga bliżej. Dziewczyna pogłębia pocałunek. Wsuwa język do jego ust. Mężczyzna sadza ją na kolanach oplatając jej nogi wokół swojego pasa. Obejmuje jego kark i mocno do siebie przyciąga. Zatrzymuje ręce na jej biodrach. Dziewczyna zdejmuje jego koszulkę. Harry zaciska swoje palce i całuje szyję dziewczyny.
- Nie ubieraj mnie już w piżamę - mówi i rozpina jego pasek.
- Miki.. - mówi niskim głosem.
- Słucham ?
- Lepiej nie.
- Proszę ..- czule go całuje.
- Nie to że nie chce, ja po prostu... jesteś za młoda.
- To chyba ode mnie zależy.
- Mała...
- Odpuszczam, ale zostań - Wtula się w jego szyję.
- Jasne. - całuje ją w czoło i przytula do siebie.
Kładą się obok siebie. Miki przez burzę nie może zasnąć. Harry ją kołysze przymykając oczy. W końcu zasypia. Blondynka jednak nie. Błyskawice przecinają ciemne niebo. Miki cicho piszczy w poduszkę. Po chwili na szczęście zasypia.

niedziela, 15 czerwca 2014

IX Nieśmiertelni

Budzi się sama w łóżku. Jęczy niezadowolona. Siada na łóżku, a po chwili wstaje uważając na nogę. Bierze prysznic. Wszystko pamięta z wczoraj. Pamięta, że wzięła, pamięta, że ma wracać do domu i co najważniejsze…pamięta pocałunki.
Wzdycha wychodząc z łazienki. Pakuje swoje rzeczy. Przerywa jej Caro wchodząca do jej pokoju jeszcze w piżamie.
- Co robisz?
- Cześć mała. Wracam do domu.
- I kiedy wrócisz?
- Nie wrócę. Możesz nas odwiedzić.
- Jak to nie.
- Przecież ja tu nie mieszkam.
- Tak - zaczyna wyciągać jej rzeczy z torby.
- Mała przestań - bierze ją na ręce.
- Nie jedź - tuli się.
- Ale muszę. Chodź, zjesz śniadanie - bierze jedną kulę idalej trzymając dziewczynkę schodzi na dół.
Caro trzyma się jej szyi jak małpka.
Miki całuje jej policzek. Mówi jej do ucha.
- przecież będzie Tiffany.
- Nie chce. ..
- Jak nie? Ona jest taka cudowna - łaskocze ją i sadza przy stole
Jedzą razem śmiejąc się.
Potem na chwilę wychodzą do ogrodu. Caro biega wokół basenu. Mikayla Bierze telefon i dzwoni do taty.
- Halo?
- Przyjedziesz po mnie?
-Dzisiaj? Czemu?
Czyli Harry mu nic nie powiedział. Siada na trawie przecierając oczy.
 - Po prostu przyjedź.
- Stało się coś?
- Tak .nie. przyjedź.
- No dobrze.
Rozłącza się. Jest spakowana. W tym czasie bawi się z Caroline. Do ogrodu wchodzi Harry i siada na leżaku.  Dziewczyna po prostu udaje, że nic z wczoraj nie pamięta. Co nie jest prawdą. Ale to jest lepsze wyjście.
- Dlaczego ja mam być Kenem? Nie chcę.- mów blondynka.
- Tak.
- Co tak?
- Masz być. Proszę.
- Za bardzo cię kocham.,
Caroline uśmiecha się szeroko i bierze do ręki drugą lalkę.
- Hi Barbie.
- Ja jestem Tiffany lepiej uciekaj!
Dziewczyna wybucha śmiechem.
- A co? Podrapiesz mnie?
- Mam szpony. - atakuje swoją lalka jej. Obie słyszą śmiech pochodzący od Harry’ego.
Starsza trochę się dziwi, ale kontynuuje zabawę.
- Ej, ale ja miałem taką ładną twarz. - mówi Mikayla tonem Kena.
Bawią się jeszcze jakiś czas.
- Cześć Harry - do ogrodu wchodzi Christian.
- Cześć - wita się z mężczyzną. - Nie wiedziałem że przyjeżdżasz.
- Ja też nie wiedziałem.
- Miki?
- Taak.
- Dzwoniłaś po ojca?
- Dzwoniłam.
- Mogłem cię odwieść.
- Po co robić kłopot? - wtrąca Christian. - No mała zbieraj się.
- Ta... już - całuje Caro w policzek.
- Nie...
- Muszę.
- Tato.- idzie do niego płacząc.
Miki nie wie co zrobić. Pociera rękami o spodnie, jest zdenerwowana. Ciągnie swojego tatę za rękę na bok. Przytula się.
- Co jest mała?
- To - pokazuje mu swoją rękę.
Mężczyzna marszczy brwi patrząc w napis.
- Przepraszam.
- Jest ok. - przytula ją.
- Właśnie nie jest.
- Dlatego chcesz wrócić?
Staje na palcach, aby mówić mu do ucha.
- Bo za bardzo chcę być kochana i miłośc boli.
- Będzie inny.
- Nie rozumiesz! - krzyczy. - Powiem tak o mamie. Będzie inna. - mówi ciszej.
- Jesteś młoda, jeszcze nie raz się zakochasz..
- Myślałam, że ty jesteś moim przyjacielem oprócz bycia ojcem. Jestem nastolatką, nie wiem nic o miłości. No kurwa kiedy miałam się dowiedzieć?
- Nie wiem jak mogę ci teraz pomóc. Skąd...może to nie jest niemożliwe?
- Daj spokój. Wracajmy do domu.
- Miki rozmawiałaś z nim?
- Zwariowałeś? Tato proszę cie.
- Sama decyduj.
Patrzy na Harry'ego, a potem na tatę. Przełyka ślinę.
Styles kołysze córkę mając nadzieję że zmęczona płaczem zaśnie.
Caro bardzo chce, żeby Miki została.
- Tata powiedz jej.
- Cicho mała.
- Proszę tatusiu.
- Miki chce do swojego tatusia wrócić.
- To ja chcę pojechać z nią!
- Ty zostajesz ze mną.
- Miiiki!
Dalej podrzuca delikatnie córkę. Mikayla podchodzi do niego. Obydwojga przytula.
- Nie jedź...- dziewczynka przechodzi na jej ręce
Przytula ją patrząc na mężczyznę.
- Pokój jest, ale jak jeszcze raz...to zabije.
- Zależy o czym mówisz.
- skutki imprez.
- Nie imprez tylko... no imprez, imprez.
- Twoja sprawa. - idzie do Tomlinsona z kamienną twarzą.
- Moja Miki - mówi Caro dalej trzymając jej szyję.
Dziewczyna siada z nią na brzegu basenu. Chlapie nogami wodą. Tuli do siebie małą.
- I będziemy się bawić i kąpać i rysować.
- Tak, wszystko będziemy robić - kołysze ją.
Na razie dziewczynka zasypia. Idzie ją odnieść do pokoju. Bierze szkicownik, a potem schodzi do ogrodu. Siada w altance przy stoliku i rysuje.
- Mała ja muszę wracać..- widzi ojca.
- Wracaj - nie podnosi na niego wzroku.
- Zostajesz?
Kiwa lekko głową. Coraz szybciej rysuje. Szybciej i szybciej. Jakby złość i smutek wzięły górę nad nią. Tworzy obraz wściekłego Harryego.
Na koniec i tak drze obraz. Kładzie głowę na stoliku i się rozpłakuje. Jeszcze dzisiaj wraca ta wiedźma.
Tomlinson wraca do domu, a Miki ogarnięta idzie do domu.
- Co chcesz na obiad? - pyta Harry'ego.
- Nic. Mówiłem poważnie. Jeszcze raz weźmiesz a nie wiem co ci zrobię.
- Nie dawaj mi powodów.
- Ooooczywiście.
- Mówię poważnie Harry - odpowiada i znika w kuchni.
Robi sobie kanapki i je. Ogólnie dzień jest nudny. Sprząta, bawi się z małą. Goni wzrokiem za Harrym.
Tiffany nie ma do końca dnia ani w ogóle przez następne dni.
Ciekawe dlaczego. Mikayla siedzi na kanapie oglądając jakiś durny serial. Harry pracuje na komputerze siedząc na fotelu. Dziewczyna trzyma ręce na kolanach. Drżą.
- Co jest?- słyszy po chwili.
- Nic.
- Przecież widzę.
- To takie oddziaływanie na ciebie.
- Na mnie?- uśmiecha się.
- Przecież wiesz  - mamrocze.
- Mam wyjść?
- Jakbym chciała to bym wyjechała.
- Nie przyjdzie tu już.
- Kto?
- Tiffany. I błagam nie pytaj czemu bo to oczywiste.
Ta bardzo powoli się uśmiecha, ale bardzo szczerze.
- Czekaj - wstaje tańcząc taniec radości.
Patrzy na nią i kręci głową wracając do pracy.
- A tak poważnie to trzęsą się bo muszę chyba wziąć.
- Bo dwa razy miałaś z tym doczynienia?
- Żeby dwa...
~~~*~~~~
http://wplatani.blogspot.com/

piątek, 6 czerwca 2014

VIII AKE

Harry śpi dłużej i to dziewczyna budzi się pierwsza.
Wysuwa się z jego ramion. Próbuje wstać nie urażając kostki.
Przeczesuje włosy i słyszy zachrypnięty głos.
- Nic cię nie zjadło?
- Chyba jestem cała - mówi mało przekonana, po czym się uśmiecha. Ostrożnie zsuwa się z wysokiego łóżka.
- Gdzie idziesz?
- Zrobić śniadanie, muszę ubrać Caro, potem iść po jakieś balony. Ma dzisiaj urodziny eee Veronici.
- Te balony to gdzie?
- W sklepie.
- To pojadę.
- Obiecałam to kupię. Kurwa mać - zawadza o krzesło. Będzie siniak.
- Miki. - upomina ją. - Pojadę i kupie.
- Miki, Miki kuźwa - wchodzi do łazienki po czym zawraca. - Nie tu. Tam. Tak tam - skołowana idzie do wyjścia.
- Oj mała..
- Co chcesz na śniadanie ?
- Jajecznice..
- Dobra szefie.
- Moja dziewczyna - mruczy w poduszkę.
- No pewnie zaraz przylezie. Znaczy przyjdzie
Podnosi się i marszczy brwi nie rozumiejąc jej.
Ta nic już nie mówi. Szybko wychodzi z pokoju. Harry wstaje i ubiera się. Gotowy wychodzi z pokoju. Mała zaspana siedzi przy stole.
- Cześć maluchu.
- Cześć tato.
- Jak tam?
- Dziwny sen.
- Co takiego?
- Czarownica - mówi naburmuszona i patrzy na Miki. Dziewczynka próbuje się nie uśmiechnąć. - Taka straszna. Miała żółte włosy. Była chuda ale upiorna.
- Czarownice nie s... Caroline Styles.
- Coo? Naprawdę. Też byś się bal.
- Młoda nie pozwalaj sobie. - mówi poważnie. - Tiffany nic złego ci nie zrobiła. Jest.dla ciebie zawsze bardzo miła.
- Mówię o czarownicy nie o Tiffany - akcentuje.
Zeskakuje z krzesła i biegnie do Miki. Ta kuca, a mała szepcze jej do ucha.
- Śniło mi się, że była moją mamą. - kręci główką.
- Matko, horror. - śmieje się dziewczyna.
- Jestem tu dalej. Nie mówi się tajemnic w towarzystwie młoda panno.
- To nie tajemnica. - prostuje się patrząc na niego wymownie. - Klątwa nad nim ciąży - mówi cicho do Miki.
- Błagam mała - wybucha śmiechem. - Spokój już.
- Jadę po te balony.
- Dobra, dobra. Słuchaj teraz - siadają na dywanie. - Wymyśliłam w nocy.
- Co?
- Jak pozbyć się czarownicy - mówi szeptem.
- Poważnie Caro?
- Można doprowadzić ją do białej gorączki.
- Ja nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- Dobra, tata w końcu sam zrezygnuje. Jest inteligentny prawda?
- No raczej tak.
Dziewczynka przesuwa się i wchodzi na nogi Mikayli. Mocno się przytula.
- Kocham cię mała.
Potem idą na górę i wybierają strój dla dziewczynki. Pada na morską spódniczkę i białą koszulę. Wygląda ładnie, gdy Miki kończy zaplatać „wianek” z warkoczy.
- Dziękuję. - mała tańczy przed lustrem.
- Świetnie wyglądasz  - schodzą na dół.
Z trzema balonami idzie do swojej koleżanki na urodziny. Harry wraca do domu. Miki rozmawia przez telefon z Luke'iem, w salonie.
- Ja pierdole... No to masz problem. Ile ona ma lat?
- Z mojej klasy..
- Zrobiłeś jej krzywdę do końca życia. Ojciec cię zabije, ale najpierw powiesi.
- Wie już..
- I nadal oddychasz?
- Krzyczał.
Dziewczyna siada na kanapie i głęboko oddycham.
- Super po prostu... - mamrocze.
Jeszcze chwilę rozmawia ze swoim bratem. Zastanawiają się jak mogą im pomóc. Na pewno tata nie pozwoli, aby dziewczyna Luke'a usunęła dziecko. Może je zaadoptują?
Odkłada telefon i wsuwa palce we włosy.
- Boli cię głowa? – słyszy Harry’ego.
- Tak, od głupoty mojego brata.
- Tacy są bracia.
- Będą ciocią.
-..wow.
- Taki odpowiedzialny jest to niech sobie radzi – mówi i wstaje.
Bierze kluczyki od auta Styles’a i wyprowadza samochód na podjazd. Zdejmuje koszulkę, aby jej nie zamoczyć.  Karcher’em myje auto.
Śpiewa pod nosem ale nie udaje jej się zapomnieć o bracie.
Zrobił głupotę. zostanie ojcem.
Kręci głową spłukując piane. Bierze ściereczki i pochyla się nad maską, aby umyć przednią szybę. Praktycznie leży na samochodzie. Wyciąga język chcąc dosięgnąć.
- Dosięgnę .- Mówi do siebie
- Jeszcze trochę się wyciągniesz to pewnie tak.
- No to spodnie z tyłka spadną - wzdycha.
- Muszą być jakieś poświęcenia.
- Denerwujesz mnie - bierze karchera w rękę i przyciska rączkę, a Harry jest cały mokry.
- Ej!- zabiera jej maszynę i celuje w nią.
- Styles nie!
- Właśnie tak.
I po chwili ona też jest cala mokra.
- No. Dzięki tak w ogóle.
- Jeszcze nie skończyłam, więc nie masz za co
- Mam, mam. Łap - rzuca jej wodę w butelce.
- Dzięki - pije, a potem odstawia butelkę. Teraz myje samochód w samej bieliźnie.
Striptiz dla ubogich
- Rozpraszasz mi pracowników.
- Tak? Ciekawe czym.
- Brakiem...ciuchów.
- Nie będę myć auta w garniturze.
- Nie no pewnie - patrzy w bok
- Przeszkadza ci to?
- Skoro tak ci wygodnie..
Nie odpowiada. Kontynuuje mycie samochodu. Gdy kończy idzie się ubrać.
Potem jedzą obiad.
- Wychodzicie dzisiaj? - pyta blondynka.
- Kto?
- Caro nie ma…mówię o was.
- Tiffany pojechała do Szwecji.
- Aa dobra. - sprząta i idzie przebrać kostium kapielowy. Wskakuje do basenu.
Pływa pozbywając się myśli.
- Mogę wieczorem wyjść? - pyta przy kolacji. Wcale nie je. Wpatruje się w napis na ręce.
- Koło której będziesz?
- 1?
- Nie.
- Proszę. To wakacje.
- Północ. Jak kopciuszek.
- Bardzo zabawne. Dobra. - udaje się na górę. Zakłada koszulkę na ramiączka i rurki.
Robi makijaż i czesze włosy. Wychodzi z domu Harry'ego. Razem z Taylorem jadą do clubu. Po drodze śmieją się przy rozmowie. Dziewczyna chce przestać myśleć o swojej niespełnionej miłości. Nie pije alkoholu, ale proponują jej co innego. Analizuje wszystkie za i przeciw. Wszystko jej było obojętne. Wciąga dawkę amfetaminy. Po chwili zaczyna odczuwać tego skutki. Wszystko jej się wydaje takie miły. Przyjemne. Czuje się lepiej. Nie ma kłopotów i zmartwień. Śmieje się głośno, gdy Taylor odprowadza ją do domu.
- Papa – całuje jego policzek i rozbawiona wchodzi do środka.
- Jesteś - od razu widzi Harrego.
- Jestem - wiesza mu się na szyi.
- Jak było?- mężczyzna dziwi się bo nie czuje alkoholu.
- Bardzo fajnie. Baardzo. Ale masz ładne oczy.
- Miki co je...- widzi jej oczy i jego szczęka się zaciska.
- Wiesz Harry? Zazdroszczę jej - mówi cicho i idzie do swojego pokoju.
- Komu?- idzie za nią pilnując jej.
- Wiesz komu - otwiera drzwi.
- Nie pytałbym.
- Jej. Ma wszystko i ciebie. Szczęściara - chichocze i opada na łóżko.
- Kto ci to dał?
- Nikt mi nic nie dał
- Dużo?
Nie odpowiada. Obraca się i zasypia wtulona w poduszkę.
- Jutro wracasz do domu - mówi Styles z wielką gulą w gardle.
Miki jeszcze słyszy te słowa.
- I bardzo dobrze. - mówi szeptem, a potem po prostu się rozplakuje. Harry siada i ją przytula. Mocno tuli dziewczynę do swojego torsu. Nie umie się uspokoić. Faza przeszła już paręnaście minut temu.
- Ciii..
- Wrócę do domu. Będzie lepiej. Bycie tu to jest gorsza kara niż myślisz. - szlocha.
- Wrócisz. Powiem ojcu. To była przesada Miki.
- Nic nikomu nie zrobiłam. Ty ciągle krzywdzisz i nikt ci nie wypomina.
- Krzywdzę?
- Tak...Chcę iść spać.
- Co ja ci robię?
Patrzy na niego przez dłuższy moment. Nie powie mu tego. Nie ma odwagi. Siada i zamyka oczy, a po chwili dotyka jego warg.
- Nie chcesz tego mała - mówi ze smutkiem Harry. - To wina tego gówna.
- Nie mam już tego w sobie. Wyparowało. Niestety właśnie wiem co chcę i to uczucie mnie gubi.
Kolejny wdech uniemożliwiają jej wargi Stylesa. Dziewczyna już nie delikatnie, lecz zachłannie oddaje pocałunki. Harry nie hamuje się. Wie że tego chce i to robi.
Blondynka wsuwa mu palce we włosy. Bierze oddech i wpija się w jego usta. Jej ręka sunie po koszuli mężczyzny.
- Chciałaś spać - przytrzymuje ją.
- Chciałam ciebie.
Patrzy w jej oczy i znowu ją całuje. Ta przywiera do niego jak najbardziej. Kładzie ją na łóżku i znajduje się nad nią. Nie odrywają swoich warg od siebie. Dziewczyna powtórnie próbuje rozpiąć jego koszule. Teraz mężczyzna jej w tym pomaga. Sunie wargami po jej szyi podwijając bluzkę Miki do góry. Materiał ląduje na podłodze. Blondynka zsuwa również koszulę z jego ramion. Odchyla głowę dając mu dostęp do szyi. Ten nie marnuje okazji. Całą obdarowywane pocałunkami. Dziewczyna kładzie dłonie na jego policzki. Rysuję palcami po twarzy mężczyzny. Harry skanuje wzrokiem całe jej ciało w części odsłonięte. Ma na sobie niebieski, a raczej granatowy stanik i jeszcze nie zdjęte czarne spodnie. Sunie ustami po jej ramionach, przez żebra do bioder i zapięcia od spodni. Ciało Mikayli przechodzą dreszcze. Nikt, aż tak daleko się za jej zgodą nie posunął.  Pozbywa ją spodni. Jego usta zwiedzają jej odkryty brzuch. Wsuwa palce w jego włosy. Wzdycha cicho. To przyjemna pieszczota. Przyciąga go do siebie i znów odnajduje jego usta. Wpija się w nie bardzo agresywnie. Zachłannie. Namiętnie. Po chwili jest już tylko w dolnej części bielizny. Mężczyzna bierze jej ręce i unosi nad jej głowę. Szeptem mówi do jej ucha.
- Jesteś piękna. - dziewczyna czuje że ten majstruje coś przy jej dłoniach i po chwili ma na sobie założoną koszulkę od swojej piżamy. Potem trzymając nogi Miki również zakłada jej dół ubioru.
Ta przyciąga go powtórnie. Kładzie się tak, że leży na nim i zasypia.