Jego usta ją przyciągają. Jeszcze przez chwilę muska jego wargi i wstaję. Z szafy wyjmuje krótką, letnią sukienkę. Bierze tylko dolną część bielizny.
W tym czasie budzi się Styles i rozgląda się dookoła. Blondynka wychodzi ubrana i uczesana w warkocza. Kuca przy łóżku.
- Cześć.
- Hej - uśmiecha się.
- Co? - podpiera sie na łokciach.
- Co co? Nic.
- Nie śpisz bo?
- Bo jest 10. - przeczesuje jego włosy.
- Kurwa! - wyskakuje z łóżka i biegnie do swojej sypialni. Wraca zapinając koszule. -Który? - pokazuje na dwa krawaty.
- Ten - śmieje się wskazując na granatowy.-
- Dobra. - wsadza koszule do spodni od garnituru.
- Spotkanie?
- Ważne kurwa, bardzo ważne
- Harry...daj to - zawiązuje mu krawat.
- Tak szybko błagam..
- No już. - podaje mu marynarkę.
Zakłada ją, przyciąga dziewczynę do siebie i całuje.
- Przynieś szczęście i dzieckiem mi się zajmij proszę. – mówi, muska jej usta i wychodzi.
Blondynka kręci ze śmiechem głową i idzie do pokoju Caroline. Maluch już się siedzi i próbuje ubrać.
- cześć. - mówi.
- Cześć skarbie.
- Tata poszedł.
- Tak.
- A ty co robisz?
- Czekam, aż się ubierzesz. Pójdziemy na śniadanie. Potem do parku i możemy na zakupy.
- noo dobra.
- Tak? No to szybko.
- Pomożesz?
Podchodzi do niej. Zakłada jej spódnice i bluzkę.
- O, dziękuję.
- Chodź królewno.
Całe południe spędzają razem. Świetnie się bawią. Wracają z zakupami i lodami do domu. Christian przysłał trochę gotówki córce i miała z czego wydawać.
- cześć dziewczyny. - w domu jest juz Harry.
- Cześć tato! Mam lalkę i książkę.
- A skąd?
- Od Miki! I sukienkę - siada pupą na podłodze i ściąga sandałki.
- Trzeba było wziąć ode mnie pieniądze.
- Jak spotkanie?
- Okaże się wieczorem.
- Trzymaj - mała podaje mu loda.
- Dzięki szkrabie.
Dziewczynka biegnie się bawić.
- Jak było?
- Było fajnie. Nogi mnie już bolą. Mówię ci ona pije energetyki.
- Mi to mówisz?
- Boże...Nigdy się nie męczy - siada na krześle.
- ty coś kupiłaś?
- Nie.
- Szkoda..- nalewa do szklanki wody
Tylko tabletki. Przynajmniej zastąpią na chwilę co innego. Do wieczora nie dzieje się nic specjalnego. Dziewczyna zamyka się w łazience. Połyka kilka tabletek.
Caroline układa z tatą puzzle w swoim pokoju prawie zasypiając. W końcu zasypia z puzzlem w ręce. Styles kładzie ją do łóżka i wychodzi. Mikayla opuszcza łazienkę. Spędziła tam godzinę. Ręce już nie drżą. Spotykają się na korytarzu.
- I co? Już wiesz ?
- Właśnie idę zobaczyć.
- No dobra.
Wchodzi do swojej sypialni i otwiera pocztę. Wszystko poszło pomyślnie. Jest zadowolony z sukcesu. Wysyła wiadomość do Miki śmiejąc się pod nosem.
" Dzieli nas korytarz. No ale gratuluję. '
- Pff...- czuje się niedoceniony chociaż ciągle się uśmiecha.
" Aha i jedyna rzecz jakiejś nie umiesz to wiązać krawatów. "
"Tak chyba to moja jedyna wada"
Miki kręci głową. ChciałbyŚ Styles.
" Masz na sobie czarną czy białą koszule bo się pomylić nie mog "
- Nie kumam. - widzi mężczyznę w drzwiach z telefonem w ręku.
- Czyli czarną - bierze odpowiednią kredkę i starannie wypełnia kontury.
- Znowu mnie rysujesz?
- Przede wszystkim. cały stos.
- Czuje sie zaszczycony.
Uśmiecha się kończąc rysunek. Składa jeszcze podpis.
- Wiesz, mam cię w różnych chwilach i sytuacjach. Niektóre zmyślone.
- Jestem superbohaterem?
- Nie. - kręci głową. Wyjmuje z biurka grubą teczkę która aż pęka.
- mogę?
- Zobacz. Tylko się nie. Przeraź. Czasem jesteś polnagi.
- Świetnie rysujesz.
- Dzięki...
- Są...są świetne.
- To zwykle rysunki. - ciągnie go obok siebie.
- Najlepsze.
- Tu pracujesz - pokazuje. - Tu bawiłeś się z Caro, a tu nie udało ci się spotkanie i byłeś zły.
- Chyba wściekły.
- No jak widać. - śmieje się. – Tu..no nie ważne - zabiera rysunek z kobieta na kanapie.
- Też jest.. Wyglądam jak...
- Christian Grey - chichocze.
- Czytasz takie rzeczy?- patrzy na nią
- Na to nie jestem za młoda.
- Nic takiego nie powiedziałem.
- No tak ale żeby to robić jak stwierdziłeś już tak. Zostaje wyobraźnia i książki.
- No wyobraźnie masz niezłą.
- Uważaj, bo zacznę pisać.
- może lepiej nie.
- A to najnowsze.- pokazuje narysowany przed chwilą. Zabiera wszystkie rysunki i wdrapuje mu się na kolana.
- Jesteś artystką..
- No jasne. Oczywiście - całuje go.
- Na prawdę - mówi w jej usta.
- Yhym tak chodź tu - ciągnie go za koszule. Wybucha śmiechem gdy opadając na łóżko strącają lampkę. Całują się bardzo długo.
- Demolujesz ..- zwisa nad nią łącząc ich usta.
- To ty ją zrzuciłeś..- mówi między pocałunkami.
- Przez ciebie.
- Sorry że.mówię ci to ja ale...jesteś sierotą Czasem.
- Oj wiem..
Przekręcają się i spadają z łóżka.
- Harry! - śmieje się.
- Cicho, dziecko śpi - upomina ją udając poważnego.
- Moje plecy - jęczy.
Wstaje i ją podnosi. Znów znajdują się na łóżku.
- I przyniosłaś mi szczęście.
- No przynajmniej do czegoś się przydałam.
- Jesteś baaardzo przydatna więc mi tu nie pier..nie gadaj.
- Ależ oczywiście. Weź to ode mnie. To wszystko weź. Schowaj, wyrzuc - sięga po całą torebkę leków.
- Miki - mówi na skraju po prostu rozpłakania się. Widzi to i serce mu się kraje.
- Przepraszam. Nie są to narkotyki...
- Landrynki. - prycha.
- Ale łagodzą pragnienie. Staram się. Obiecałam.
- Ale patrz ci robisz. To nie jest wiele lepsze dziewczyno.
- oddaję ci to. Czyli umiem z tym walczyć.
- Dobra - mówi zrezygnowany.
- Przepraszam - mocno do niego przywiera. - wiem że to choroba.
- Spowodowana czymś.
- Brałam bo mnie chłopak rzucił, potem bo nie mogłam mieć ciebie.
- O każdym problemie mi mów. Będzie łatwiej.
- Pomożesz mi?
- Pewnie słońce
Leży na jego klatce spokojnie oddychając. Dłoń Stylesa gładzi jej plecy pod bluzką. Zaczyna zasypiać. Oboje zaczynają.
- Chcę mieć nowy tatuaż...
- Pogadamy jutro.
- Yhy ...- miauczy nie wyraźnie i zasypia a Harry za nią
Budzi ich Caroline biegająca po pokoju.
- Wstawać!
- córa proszę..
- Będzie dzidzia?
- Jaka dzidzia?
- No siostla albo brat.
- Dziecko gorzej ci?
Mała robi smutną minę i siada na podłodze.
- ale ja chcę.
- Przestań Caro.
Wystawia mu język obrażona.
- Foch - mówi i wychodzi.
- Boże…- mężczyzna obraca się na drugi bok.
- Chyba nie jestem w ciąży - mruczy Miki dalej mając zamknięte oczy.
- Chyba?- patrzy na nią.
Ta otwiera jedno oko.
- Dziewicą jestem idioto.
- No - uspokaja się.
Przysuwa się do niego i przytula. Ten obejmuje ją ramieniem. Dziewczyna napawa się zapachem Harry’ego. Drogie perfumy i on sam. Coś cudownego.
- Muszę iść do pracy.
- Nie idź.
- Muszę mała - wstaje.
Jęczy niezadowolona i podpiera się na rekach.
- O której wracasz?
- Pewnie koło 8? Trudno mi powiedzieć, ale cały dzień mnie nie ma.
- Dobra. A w ogóle to powinieneś wziąć urlop. Są wakacje, a mała siedzi w domu. Zabierz ją gdzieś.
- Pojedziemy, obiecuje.
- Nie mi obiecuj.
- Dlaczego nie? Obie pojedziecie
- To wasze wakacje.
- Miki przestań.
- Spotkanie - przypomina mu i wstaje z łóżka.
- Tak, spotkanie.
- No, spotkanie.
Zapina marynarkę i wychodzi.
- Papa.
- Papa - mówią obydwie dziewczyny.
MęŻczyzna jedzie do firmy.
Dziewczyny jedzą śniadanie. Potem wychodzą na spacer. Bardzo długi.
~*~
Kończą się wakacje. Cała trójka wraca z Hiszpanii. Tam nie doszło do tego czego pragnie Miki, ale jeszcze poczeka. Za dwa dni ma się zacząć rok szkolny. Rodzice po nią przyjeżdżają. Harry wiele razy próbował przekonać ojca dziewczyny żeby chodziła do szkoły w Londynie, ale na marne.
- Przyjedziesz czasem? - pyta Harry'ego.
- To nie tak daleko mała. Będziemy się widywać.
- No właśnie. Nie daleko. Nie wiem w czym widzą problem.
- To są rodzice. Widocznie tak uważają.
Wzdycha i kuca przytulając Caro. Całuje ją we włosy.
- Nie chce - dziewczynka przeciera oczy.
- Ej, przecież jeszcze wpadnę. Czasem.
- Zostań - przytula się.
- Nie mogę. - podnosi ją do góry. - Będziesz super grzeczna?
Kiwa twierdząco głową.
Przyjeżdżają rodzice dziewczyny.
- Naprawdę, dziękuję za opiekę Harry - powtarza Melinda.
- Było świetnie
- Ta no na pewno - warczy Christian.
- Przestań..
- Tato, lepiej będzie jak już pójdziemy.
- Nie - mówi Caro łapiąc się jej nogi.
- Ale ja muszę.
- Caro - harry bierze córkę na ręce.
Miki jeszcze raz się żegna i wychodzą. Wracają do domu.
~*~
- Luke, nie panikuj. Ona rodzi nie ty - siostra powtarza cały czas chłopakowi.
- Młody spokojnie.- mówi mężczyzna do syna.
- Czemu ono płacze?
- Bo wie co go czeka..
- Bardzo zabawne. - wpada na porodówkę.
Viktoria urodziła zdrową dziewczynkę. Wszyscy są nią zachwyceni. Jest cudowna. Nazywają ją Mia. Vicky mieszka u Tomlinsonów. Tam jej we wszystkim pomagają. Luke musi ponosić odpowiedzialność. Miki regularnie widzi się z Harrym i Caroline.
Świetny rozdział,ale mam nadzieje że to nie koniec opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńEpilog?
OdpowiedzUsuńuuu Luke tatusiem :D
OdpowiedzUsuńsuper rozdział.
mam nadzieje że jeszcze nie kończysz opowiadania
Rozdział genialny i ja również zywię wielkie nadzieje, że to jeszcze nie koniec. Przywiązałam się, a skończyły się już dwa z trzech twoich opowiadań, które czytam. :) Jeśli masz czas i ochotę wpadnij też do mnie: memories-harrystyles-ff.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny ! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 To nie koniec prawda?
OdpowiedzUsuńZajebiste ;* omomom <3 Ale mam nadzieje że to nie koniec , bo ta końcówka .. ;* omm ;8 Niech jedzie do Harrego moja Miki <3
OdpowiedzUsuńsuper;)
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział.Czekam na nn;)
OdpowiedzUsuńTo jeszcze nie koniec, prawda? Blagam, chce ciay dlaszy! :-)
OdpowiedzUsuńMike prosze cię przestań z tym nałogiem bądż silna i dzielna brawo że oddałaś tabletki Hazzie. Caro ty mała to mnie rozwalasz "dędzie dzidziuś." no kocham cię urwisie. Tyle wspólnych incydentów chora miłość. Nie chcesz by wyjechała. Ale też niechcesz żeby było między wami coś więcej po co dajesz jej nadzieje Harry? Po co tak kogoś ranić. A co z Mike jak jej pomożesz? Luke masz cureczke jak słodko. Młody ojcec, tak dobrze że ponoś konsekwencje ale pokocha te dziecko i wszystko vedzie dobrze. A Mike i Harry co z nimi? Czy wszystko sie ułoży? Kocham ten rozdział jest genialny<3
OdpowiedzUsuńpiękny ! dalej !
OdpowiedzUsuńKońcówka brzmi jak by t był koniec ale miejmy nadzieje że nie jest :) super rozdział :)
OdpowiedzUsuńMoże i piszę tak jak każdy, ale chyba to nie koniec?
OdpowiedzUsuń+ Kocham to! *o* /M.
Świetne jak zawsze! Kocham to *_*
OdpowiedzUsuńLoff.
Dodawaj szybciutko nowy :*
Buziolki :*
A.