- Jezu! - krzyczy głośno.
- Co jest?- widzi dziewczynkę.
Blondynka siada na dywanie trzymając się za kostkę. Klnie w głowie.
- Boli cię?
- Trochę...- ból ją przeszywa ale stara się tego nie okazywać. Tak kurwa boli ...to byłoby niegrzeczne.
- To tatę zawołam. - znika za drzwiami.
- Nie! - piszczy jak dziecko. - O cholera - próbuje wstać.
- No co jest?- widzi mężczyznę.
- Nic. Ćwiczę równowagę - ociera łzy I uśmiecha się krzywo.
- Ej. Co jest mała.?
- Dobra. Poddaję się. Wypierzyłam się i wykręciłam chyba nogę.
- Super. - bierze ją na ręce.
- Dobra. Pusc. W porządku.
- Jedziemy do szpitala.
- No nie! Nie nie błagam nie..proszę - prawie się rozpłakuje. Nienawidzi szpitali.
- Cicho być
- Boli..
- Wiem mała. Caro zostaniesz z Marcy?
- Dobrze tatusiu
- A my idziemy panno. - wsadza ją do auta.
Sam zajmuje miejsce kierowcy. Miki przypomina sobie, że jest w koszulce i spodenkach.
Harry rusza. Podczas drogi pogłaśnia znacznie radio i zaczyna śpiewać i się wygłupiać.
Przynajmniej to poprawia humor dziewczynie.
- Podmienili cię?
- Może. Zły ja cię porwie, wykorzysta i porzuci ze zwichniętą kostką.
- Nie wątpię.
Porusza znacząco brwiami i wraca wzrokiem na drogę.
- Rozważałam opcję tatuażu na tyłku. Czasem.masz dobre pomysły.
- Mam same dobre.
- Dobra weź już prowadź tam..
Dojeżdżają. Lekarze badają nogę dziewczyny. Zakładają jej stabilizator. Zachwycona to ona nie jest.
- To będzie ciekawie - lustruje ją wzrokiem.
- Dobijasz człowieku.
- Skomentowałbym to, ale jesteś za młoda.
- No pewnie.
- Do auta sieroto.
- Jasne macho. - idzie powoli. Bardzo powoli.
- Pierdole taką dole. - znowu ląduje w jego ramionach.
- Na coś się te twoje mięśnie przydadzą.
- Zamknij swe oblicze.
- co masz od mojego oblicza? Piękna słodka i powabna.
- Piękna, coś tam..ble ble..
- Jesteś okropny!
- Cicho powiedziałem.
Patrzy gniewnie w jego zielone oczy. Nic nie mówi już.Sadza ją tam gdzie poprzednio i wracają.
Wchodzą do domu. Od razu dopada ich Caro.
- Możemy porysować - mówi od razu blondynka.
- Wiele więcej nie zrobicie.
Obie na niego patrzą wzrokiem "zamilcz".
- Panie tylko ostrożnie, błagam.
- Dobrze. - idą do salonu. Zawsze tylko Caro rysowała, ale w końcu i Mikayla bierze swój szkicownik.
Długo nad tym siedzą. Leżą sobie na dywanie z lodami, ciastkami, czekoladą i colą, oglądając titanica.
- Czemu płaczesz?- pyta Caroline.
- Bo oni umierają...
- Moja mama też umarła.
- Wiem maluchu.
- I ja nie płacze. Mam płakać?
Bierze ją na kolana.
- Myślę że jak będziesz większa to wszystko zrozumiesz.
- Jak ty?
- Powiedzmy.
- Nie płacz - ociera jej twarz.
Ta całuje ją we włosy. Bierze rysunki.
- Pokazać ci coś? - podaje jej kartkę na którym dziewczynka tańczy.
- To ja. - jest zachwycona
- I tu i tu i tu też.
- Dużo mnie. Ale ładne.
- Twój tata też jest. Ogrodnik, Marcy. Dużo osób - całuje ją w czoło.
- Taty też dużo. Ślicznie.
- Co chcesz robić? - odkłada rysunki na ławę i wstają idąc powoli na górę.
- Nie możesz tak!
- Wiem, wiem. Cii.
- Taaato!
Kładzie rękę na jej ustach i szybciej pcha po schodach .w końcu są na górze.
- No co?- mówi w pokoju Miki
- Układamy puzzle. Juz już.
- Znowu?
- Cokolwiek. Mogą być lalki, gry, karty, nawet robienie dekoracji. Jak byłam mała to ozdabiałam drzwi co miesiąc.
- Bajkę mi powiedz
- Dobra. Kładź się. - siadają na łóżku. Mała zasypia po słodyczach i bajce. Miki wychodzi na balkon i patrzy jak zachodzi słońce.
- Roszpunka widziała moją córkę'- słyszy z dołu.
- Co ..aa śpi. - opiera ręce o barierkę.
- U ciebie?
- Opowiadałam cudowną bajkę i usnęła. - rzuca mu kwiatek.
- A mi opowiesz?
- Tobie? - unosi brew. Nie pomyliłeś blond włosów? Chciała to powiedzieć, ale tylko się uśmiecha.
Patrzy na boki.
- chyba mi.
- Na przykład o czym? - rzuca kolejny kwiatek. Doniczka zbiednieje.
- Zdaje się na ciebie.
- Mam ci ją opowiadać z balkonu Romeo?
Wzrusza ramionami patrząc w bok.
- Jestem uziemiona, więc nie mamy wyjścia. Czekaj tam chwilę - mówi i przyciąga sobie krzesło.
- Zabawne - siada na leżaku.
Zaczynają rozmawiać, bo chyba tak to trzeba nazwać. W końcu rozbawiona dziewczyna coś mu opowiada. Bardziej historia z życia.
Styles słucha wtrącając się czasem.
Niebo się chmurzy i zaczyna padać.
- A tak fajnie było - blondynka mruczy do siebie.
- Zaraz ją wezmę. - wchodzi do domu.
Miki kuśtyka do pokoju. Kładzie się obok małej i ją obejmuje.
- Nigdzie nie pójdzie. - mówi do Stylesa.
- Co?
Wystawia mu język i przykrywa dziewczynkę.
- Ze mną śpi. Możesz się dołączyć.
- Ma swój pokój.
- No i? Ja z nią wczoraj. Teraz ona ze mną.
- No dobra..
- Dobra. To już jak ją sobie obroniłam to idę się kąpać - ściąga stabilizator.
- Tylko ostrożnie.
- Dobrze prze pana - ostrożnie wstaje i z piżamą skacze do łazienki.
Harry idzie do swojej sypialni. Też bierze prysznic i kładzie się.
super!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńsuper;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ale mam mała sugestie...mogłabyś dodawać ciut więcej opisów przeżyć i otoczenia, byłoby ciekawiej :) Tak tylko piszę...
OdpowiedzUsuńKocham ten fanfiction <3<3
Fajnie się dzieję w tym rozdziale super! !
OdpowiedzUsuńFajnie się dzieję w tym rozdziale super! !
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział. Fajnie się dzieje w tym rozdziale. Czekam na kolejny rozdział, oby był jak najszybciej. Do następnego;)
OdpowiedzUsuńpiękny ^_^
OdpowiedzUsuńwspaniały:)
OdpowiedzUsuńGenialny.. Już akcja się rozgrywa
OdpowiedzUsuńwięcej, więcej
Czekam na nn :*
Buziaki:*
A.
Super rozdział!!!
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuń<3333
OdpowiedzUsuńŚwietny :** Jestem ciekawa natępnego !Czekam z niecierpliwością !!
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń